Dominika Sitnicka, OKO.press, Polska
Należy doprecyzować zasady użycia broni przez wojsko na granicy – wskazują eksperci. Ale jeśli prawdą jest, że zatrzymani żołnierze strzelali przez płot, to nie niejasne przepisy były źródłem problemu
W środę 5 czerwca 2024 roku Onet ujawnił, że kilka tygodni wcześniej Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy strzegących granicy polsko-białoruskiej w związku z otworzeniem przez nich ognia w kierunku migrantów. Dwóch z nich prokuratura oskarżyła o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób.
Sprawa porusza opinię publiczną, ponieważ w ostatnich tygodniach coraz więcej jest doniesień o atakach na funkcjonariuszy na granicy. W wyniku jednego z nich zginął 21-letni żołnierz Mateusz Sitek. W tym kontekście zatrzymanie trzech funkcjonariuszy oraz postępowanie toczące się w stosunku do dwóch z nich odczytywane jest jako potencjalnie wywołujące efekt mrożący wobec żołnierzy występujących w obronie życia i zdrowia.
W związku z ujawnionymi wydarzeniami w piątek 7 czerwca premier Donald Tusk podjął decyzję o odwołaniu prokuratora Tomasza Janeczka, zastępcy prokuratora generalnego odpowiedzialnego za prokuraturę wojskową, który funkcję objął jeszcze z nominacji Zbigniewa Ziobry. Tego samego dnia prezydent Andrzej Duda zdążył odpowiedzieć, że na tę dymisję się nie zgadza, ponieważ jego zdaniem to „szukanie kozła ofiarnego”.
Nie był to jednak koniec ogłoszeń premiera.
„Pan minister Kosiniak-Kamysz został zobowiązany do przygotowania propozycji zmian w polskim prawie (…) W poniedziałek minister będzie gotowy z tymi propozycjami” – dodawał Donald Tusk. Czego przez weekend dokonać ma szef MON?
„Chodzi o to, żeby przepisy prawa jednoznacznie wspierały polskiego żołnierza wtedy, kiedy w obronie własnej, czy w obronie polskiego terytorium przy granicy używa broni. Musi mieć poczucie prawnego bezpieczeństwa. Do czasu zmiany przepisów będziemy oczekiwali od prokuratury, Żandarmerii Wojskowej i policji takiego postępowania, oczywiście zgodnie z prawem, które w ramach prawa będzie służyło również Rzeczpospolitej i polskim żołnierzom” – mówił premier.
Czy przepisy regulujące użycie broni na granicy rzeczywiście są w tej chwili niejasne?
Wojsko oddelegowane na granicę
Kwestie użycia broni przez żołnierzy w kraju reguluje w tej chwili kilka ustaw. Art. 11 ust 4 ustawy o obronie Ojczyzny mówi o tym, że Siły Zbrojne mają prawo stosowania środków przymusu bezpośredniego, użycia broni i innego uzbrojenia m.in. w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa i nienaruszalności granic państwa.
Żołnierze pełniący służbę na granicy zostali tam oddelegowani na podstawie art. 11b ustawy o Straży Granicznej mówiącym o tym, że oddziały i pododdziały Sił Zbrojnych mogą zostać użyte do pomocy SG w przypadku, gdy wymagają tego m.in. względy bezpieczeństwa państwa, czy zapewnienia nienaruszalności granicy państwowej.
W takiej sytuacji zgodnie z art. 11b ustęp 5 żołnierzom oddelegowanym do pomocy SG „w zakresie niezbędnym do wykonywania ich zadań” przysługują uprawnienia funkcjonariuszy SG. Przepisy te mówią m.in. o dokonywaniu kontroli osobistej, legitymowaniu osób, zatrzymywaniu osób stwarzających zagrożenie, doprowadzaniu osób, przeszukiwaniu osób, rzeczy, pomieszczeń i środków transportu, obserwowaniu i rejestrowaniu, wydawaniu poleceń.
Artykuł 23 ustawy o SG mówi o tym, że funkcjonariusze mogą użyć broni palnej w przypadkach wymienionych w art. 45 pkt 1–3 i pkt 4 lit. a i b oraz w art. 47 ustawy z dnia 24 maja 2013 r. o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej.
Przepisy do tych przypadków zaliczają sytuację, w której dochodzi do bezpośredniego, bezprawnego zamachu na m.in. „życie, zdrowie, wolność uprawnionego lub innej osoby”, „ważne obiekty, urządzenia lub obszary”, czy „nienaruszalność granicy państwowej przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy państwowej przy użyciu pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu”.
Użycie broni palnej oraz środków przymusu bezpośredniego zgodnie z ustawą musi odbywać się w sposób niezbędny do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania, proporcjonalnie do stopnia zagrożenia, wybierając środek o możliwie jak najmniejszej dolegliwości.
Musi także odbywać się w sposób wyrządzający możliwie najmniejszą szkodę oraz zostać zakończone w momencie, gdy cel jej użycia lub wykorzystania został osiągnięty.
Broni palnej należy używać tylko jako „środka ostatecznego” oraz tylko w przypadku, gdy „wykorzystanie środków przymusu bezpośredniego okazało się niewystarczające do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania lub nie jest możliwe ze względu na okoliczności zdarzenia”.
„Jest problem proceduralny”
Jeszcze przed ujawnieniem przez Onet sprawy zatrzymanych żołnierzy, którym postawiono zarzuty, w przestrzeni publicznej pojawiło się wiele głosów prawników oraz wojskowych, którzy wskazywali, że przepisy regulujące użycie broni przez wojsko na granicy powinny zostać doprecyzowane.
Podstawowym problemem ma być fakt, że dotyczą one czasów pokoju i nie odpowiadają rodzajowi zagrożeń, z jakimi spotykają się funkcjonariusze.
„W mojej ocenie norma prawna w cytowanym kształcie wprowadza niejednoznaczość definicyjną (bo czymże jest ”inny niebezpieczny przedmiot„?) i ogranicza możliwości działania żołnierzy i funkcjonariuszy broniących granicy. Ta niejednoznaczność normy prawnej może ujemnie wpływać na działania funkcjonariuszy państwa” – pisze adwokat dr Paweł Bała w analizie opublikowanej w serwisie prawo.pl.
W rozmowie z PAP do sytuacji odniósł się także adwokat Wiktor Dega z Kancelarii Dega, Koroluk i Partnerzy, który reprezentował żołnierzy oskarżonych o zabójstwo cywili w Nangar Khel w Afganistanie.
„Żołnierz w sytuacji poczucia zagrożenia osobistego, ale też zagrożenia celów i zadań, do których został oddelegowany w danym momencie, czyli w tym wypadku do ochrony granicy, powinien móc użyć broni w sposób całkowicie swobodny aż do momentu ustąpienia zagrożenia. W takiej sytuacji powinien pozostawać pod ochroną prawną” – ocenił prawnik.
„Wiem, że przepisy, które w tej chwili to regulują, nie są do końca jasne. Wiem, że jest również pewien problem proceduralny na granicy. Krótko mówiąc,
żołnierze, którzy pełnią tam służbę, są niejako oddelegowani i działają w ramach uprawnień Straży Granicznej, a nie wojska. Te problemy muszą zostać rozwiązane”.
Prezydent złożył projekt ustawy
Na fakt, że żołnierze na granicy działają na podstawie ustaw policyjnych i dotyczących Straży Granicznej, zwracał uwagę także prezydent. Andrzej Duda w sierpniu 2023 roku złożył w Sejmie projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa.
Projekt miał rozwiązywać kwestie podziału kompetencji między organami władzy publicznej oraz organami wojskowymi „w przypadku powstania zagrożeń w stanie stałej gotowości obronnej państwa”. Odnosił się także do kwestii użycia broni przez wojsko w czasie pokoju, na terenie kraju.
W czwartek 6 czerwca do sprawy zatrzymanych żołnierzy odniósł się szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera, przypominając, że w obecnej kadencji Sejmu prezydent ponownie zgłosił ustawę, której pierwsze czytanie odbędzie się 12 czerwca.
„Projekt reguluje zasady użycia broni przez wojsko, nie na przepisach policyjnych, nie na przepisach Straży Granicznej, nie tylko z wykorzystaniem broni 9 mm, ale broni etatowej, broni właściwej dla Wojska Polskiego, dla żołnierzy” – mówił szef BBN.
„Ta ustawa reguluje nie tylko kwestię zasad użycia broni, okoliczności, w których można wykorzystać formację Wojska Polskiego do obrony granicy, ale także kwestie dotyczące definicji podstaw prawnych operacji wojskowej prowadzonej poniżej progu wojny, nie w warunkach stanu wojennego, w warunkach zagrożenia hybrydowego na terenie całego terytorium kraju i przede wszystkim koryguje deficyty i nieprawidłowości w obszarze systemu kierowania i dowodzenia polską armią”.
Czy w przypadku zatrzymanych żołnierzy zawiniły przepisy?
„Można zmienić prawo, ale i przy tym, które obowiązuje obecnie, można doprecyzować zasady użycia broni przez wojsko na granicy. Minister obrony narodowej może przygotować załącznik do planu użycia Sił Zbrojnych do określonej operacji, gdzie wskazany będzie czas jej trwania oraz zarysowany obszar objęty działaniami specjalnymi, kryzysowymi. Do tej pory władze wysyłały wojsko do zadań przy granicy bez przygotowania takiego dokumentu, co było błędem” – komentuje w rozmowie z OKO.press pułkownik rezerwy Piotr Lewandowski.
„W mojej ocenie zatrzymanie żołnierzy – zakucie ich w kajdanki – było nieprawidłowe. Należy oczywiście kompleksowo oceniać warunki, w których użyto broni. Wyobrażam sobie jednak, że można wprowadzić prawne rozwiązanie mówiące o tym, że w sytuacjach ekstremalnych należy interpretować wydarzenia na korzyść używającego broni. Zwłaszcza w przypadku, gdy nie ma mowy o ofiarach. Oczywiście należy to zrobić bardzo ostrożnie, żebyśmy nie poszli za daleko. Tak, by nikomu nie przyszło do głowy, by takiego prawa używać także w przypadku rozwiązywania problemów wewnętrznych kraju” – dodaje ekspert.
Warto zwrócić uwagę, że choć członkowie rządu mówią o potrzebie doprecyzowania przepisów użycia broni (zarówno Władysław Kosiniak-Kamysz, jak i Donald Tusk) oraz krytykują sposób ich zatrzymania przez Żandarmerię Wojskową, to nie posuwają się do sugestii, że przyczyną całej sytuacji jest luka prawna.
Premier Donald Tusk zwrócił się do ministra sprawiedliwości o to, by postępowanie objął Prokurator Krajowy (Adam Bodnar już zdążył wydać oświadczenie mówiące, że formalnie to niemożliwe) „tak, aby w żaden sposób prawo nie dotknęło tych żołnierzy w sposób nielogiczny i niesprawiedliwy”. Dodawał jednak zastrzeżenie –
„jeśli rzeczywiście nie popełnili istotnego wykroczenia, czy przestępstwa”.
Prokuratura w opublikowanym 6 czerwca oświadczeniu informuje, że z przedstawionych dowodów wynika, że żołnierze przekroczyli uprawnienia, ponieważ oddali strzały w kierunku migrantów, choć „nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu”.
Tego samego dnia Wirtualna Polska opublikowała tekst, w którym, powołując się na źródła w prokuraturze, stwierdzono, że „żołnierze strzelali do migrantów, przez płot, nawet kiedy się cofnęli na stronę białoruską”, co ma być udokumentowane na nagraniu z kamer Straży Granicznej, która powiadomiła o całym zajściu Żandarmerię.
„Jeśli rzeczywiście doszło do takiej sytuacji, to było to oczywiście przekroczenie uprawnień przez tych żołnierzy” – komentuje te doniesienia pułkownik Piotr Lewandowski.
„Żadne prawo nie pozwoli na prowadzenie ognia przez granicę innego państwa”.