Regina Skibińska, OKO.press, Polska
Niech idą na legalne przejścia! Ta „rada” ciągle powraca w dyskusjach o migrantach i uchodźcach, którzy próbują dostać się do Polski przez zieloną granicę. Droga przez przejście graniczne jest jednak często dla tych osób zamknięta
I. MA 25 lat. Jest Somalijką. Jej rodzina została zabita przez islamskie bojówki, a ona sama przeżyła zbiorowy gwałt. Po tym uciekła z kraju. Somalia jest jednym z najniebezpieczniejszych państw na świecie, ataki terrorystyczne, zamachy i porwania są tam częste, a służby państwa nie są w stanie zapewnić ludziom bezpieczeństwa. Dróg ucieczki do lepszego świata nie ma stamtąd wiele, więc otwarcie przez Rosję szlaku z Somalii do Europy dla wielu osób wydawało się szansą na uratowanie życia.
Tak było właśnie z I., która zimą znalazła się przy płocie dzielącym Białoruś od Polski. Kobiecie nie udało się przekroczyć granicy, a za próbę nieomal zapłaciła życiem. Z ciężkimi odmrożeniami trafiła do szpitala na Białorusi. Lekarze amputowali jej palce u nóg, ma rany odmrożeniowe na brzuchu, pośladkach, plecach i na głowie. Kiedy leżała w szpitalu, udało jej się nawiązać kontakt z aktywistami z Polski, którzy zdecydowali się pomóc kobiecie przekroczyć granicę przez przejście graniczne w Terespolu – jedyne miejsce, gdzie mogą oni próbować legalnie dostać się do Polski.
„I. przedostała się przez kontrolę białoruską, ale polska Straż Graniczna nie przyjęła jej wniosku o ochronę międzynarodową, strażnicy graniczni zmusili ją do powrotu do samochodu i siłą ten samochód przepchnęli na białoruską stronę” – opowiada Małgorzata Rycharska z Hope and Humanity Poland, która razem z czterema innymi osobami pomaga cudzoziemcom w legalnym przekraczaniu granicy przez przejście graniczne w Terespolu.
Obecnie Somalijka czeka w białoruskim areszcie deportacyjnym na odesłanie do Somalii.
Przejście w Terespolu od lat cieszy się złą sławą
Jak podaje Anna Kabulska z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, deklaracje składane na przejściu granicznym w trakcie procedury odprawy, dotyczące zamiaru ubiegania się o udzielenie ochrony międzynarodowej na terytorium RP powinny skutkować wjazdem cudzoziemca do Polski i przyjęciem przez Straż Graniczną stosownego wniosku o udzielenie tej ochrony. Obowiązki funkcjonariuszy Straży Granicznej w tym zakresie wynikają m.in. z art. 30 ustawy z dnia 13 czerwca 2003 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
W praktyce dla cudzoziemców ta droga jest bardzo trudna do przejścia. Dużo większą szansę dostania się do Polski mają wtedy, gdy spróbują przekraczać płot graniczny. Małgorzata Rycharska wspomina pierwsze starania o przekroczenie przez imigrantów z Bliskiego Wschodu granicy przez przejście w Terespolu.
„Na początku kryzysu próbowałyśmy jako Hope and Humanity Poland pokierować zdesperowaną iracką rodzinę z dwójką dzieci na przejście, ale się to bardzo źle skończyło. Rodzina przeszła przez białoruski punkt kontrolny, ale Polacy ich wypchnęli z powrotem. Białorusini wywieźli ich kilka kilometrów dalej i przerzucili do Polski, Polacy wypchnęli na Białoruś. Gdy Polacy ich wypchnęli, to przejęli ich Białorusini. I przy okazji okradli z bagażu. Zostali bez niczego, nawet bez pieluszek dla dzieci” – opowiada Rycharska.
Od tamtego momentu aktywiści nie doradzali uchodźcom tej drogi, gdyż wydawało się, że nie ma żadnych szans na legalne przekroczenie granicy.
Sytuacja zmieniła się w grudniu ubiegłego roku, gdy do Hope and Humanity odezwała się chrześcijańska rodzina z Iranu, zdeterminowana, żeby próbować legalnie dostać się do Polski.
„Droga z Białorusi do Polski przez przejście graniczne w Terespolu to jest sekwencja wąskich gardeł. Może się wysypać na checkpoincie białoruskim albo którymś z dwóch polskich punktów kontrolnych. Z Białorusi można wydostać się na wizie exit, która pozwala na opuszczenie kraju, ale nie pozwala już na powrót. Wizę tę mogą dostać tylko osoby, które przebywają na Białorusi legalnie. Do tego urzędnicy przyznają tę wizę według uznania. Tej rodzinie udało się dostać wizę exit, a polska Straż Graniczna przyjęła od nich wniosek o ochronę międzynarodową i wpuściła ich do Polski. Wtedy pomyślałyśmy, że może ta legalna droga jest możliwa i w pięć osób pomagaliśmy najbardziej potrzebującym, poszkodowanym ludziom przekraczać granicę przez legalne przejście graniczne w Terespolu” – tłumaczy Małgorzata Rycharska.
Jak podaje Rycharska, tą drogą udało się wejść do Polski zaledwie 32 osobom z Afryki i Azji (najwięcej z Iranu i Kurdystanu). Wszyscy inni odbili się od ściany. Nie wszystkich, którym aktywiści chcieli pomóc, wpuszczono, nawet gdy były to osoby, które uciekały ze swoich ojczyzn z powodu dramatycznych doświadczeń. I to mimo tego, że przed kierowaniem migrantów na przejście graniczne aktywiści przeprowadzali z nimi wywiad, a informacje wysyłali do placówki w Terespolu, do Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej, któremu podlega placówka w Terespolu, do Rzecznika Praw Uchodźców, do UNHCR, czasem był informowany senator Maciej Żywno.
Dane aktywistów potwierdzają statystyki na stronie Straży Granicznej. W latach 2021-2023 wnioski o ochronę międzynarodową w Terespolu przyjęto głównie od osób z Rosji, Ukrainy, Białorusi i Tadżykistanu (oraz pojedyncze z Armenii i Uzbekistanu). Ale już w pierwszym kwartale 2024 r. pojawia się także m.in. Irak, Iran i Somalia.
Prawo azylowe nie przyjęło się na placówce w Terespolu
Przejście graniczne w Terespolu od dawna cieszyło się złą sławą, jeśli chodzi o respektowanie prawa do składania wniosków o ochronę międzynarodową. Od 2015 r. do Rzecznika Praw Obywatelskich wpływają liczne skargi od cudzoziemców, którzy bezskutecznie próbują wjechać na terytorium Polski przez przejście graniczne w Terespolu w celu ubiegania się o udzielenie ochrony międzynarodowej na terytorium RP.
„Ze skarg kierowanych do Rzecznika Praw Obywatelskich, a także z obserwacji prowadzonych przez pracowników Biura Rzecznika Praw Obywatelskich podczas wizyt kontrolnych na przejściu granicznym w Terespolu wynika, że w wielu przypadkach funkcjonariusze Straży Granicznej dokonujący odprawy granicznej nie przyjmują od cudzoziemców oświadczeń o zamiarze złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej, uniemożliwiając im tym samym złożenie stosownego wniosku” – podaje Anna Kabulska.
Rzecznik Praw Obywatelskich wielokrotnie sygnalizował w swoich wystąpieniach problem trudności w dostępie do procedur udzielenia ochrony międzynarodowej na terytorium RP, podkreślając nieprawidłowości zidentyfikowane podczas wizytacji na przejściu granicznym w Terespolu. RPO prowadzi też postępowania wyjaśniające po skargach cudzoziemców.
W 2020 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że polski rząd naruszał prawa osób poszukujących międzynarodowej ochrony na granicy w Terespolu. Za naruszenie m.in. zakazu tortur i prawa do skargi Polska miała zapłacić skarżącym po 34 tys. euro.
SG wyręcza urząd
Straż Graniczna jednak problemu nie widzi.
„Wszelkie czynności wykonywane przez funkcjonariuszy Straży Granicznej realizowane są na podstawie i w granicach obowiązujących przepisów i z poszanowaniem godności osobistej podróżnego” – wyjaśnia kpt. SG Dariusz Sienicki, Rzecznik Prasowy Komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Kamil Syller, prawnik zaangażowany w pomoc uchodźcom, którzy próbują dostać się do Polski przez przejście w Terespolu, do tego wyjaśnienia podchodzi z daleko posuniętym sceptycyzmem.
„lekroć czytam dyżurną, wyświechtaną formułkę, że funkcjonariusze Straży Granicznej wykonują czynności na podstawie i w granicach obowiązujących przepisów, zastanawiam się, gdzie jest granica udawania, że wszystko jest w porządku. Owszem, funkcjonariusz niższy stopniem niespecjalnie musi się przejmować wykładnią przepisów lub aktualną linią orzeczniczą sądów – ale czy komendant placówki albo oddziału też nie? Czy może udawać, że nie jest mu znana treść wyroków wydawanych w sprawach administracyjnych seryjnie przegrywanych przez Straż Graniczną?” – pyta Syller.
Jak podkreśla Dariusz Sienicki, funkcjonariusze Straży Granicznej prowadząc działania w zakresie kontroli ruchu granicznego, sprawdzają, czy osoby, które chcą przekroczyć granicę RP, są do tego uprawnione. Nie tylko sprawdzają dokumenty przedstawione do kontroli, ale weryfikują też cel wjazdu i pobytu cudzoziemca w Polsce, co jest jednym z podstawowych zadań Straży Granicznej podczas kontroli granicznej i stanowi bardzo istotny element zapewnienia bezpieczeństwa państwa.
Straż Graniczna nie podejmuje decyzji o przyznaniu bądź odmowie przyznania ochrony międzynarodowej, ale przyjmuje te wnioski na granicy.
„Wnioski o udzielenie ochrony na terytorium Polski są przyjmowane od każdego cudzoziemca, który jasno deklaruje i wyraża chęć złożenia takiego wniosku, ale deklaracja nie może jednak zawierać się w pojedynczym słowie „azyl” lub „uchodźca”. O poszukiwaniu ochrony w Polsce musi świadczyć całokształt wypowiedzi cudzoziemca” – mówi Dariusz Sienicki.
Dla Kamila Syllera te tłumaczenia zawierają półprawdy. Jego zdaniem SG nie przyjmując wniosku o przyznanie ochrony w błyskawiczny, radykalny sposób wyręcza Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców.
„Owszem, »o poszukiwaniu ochrony w Polsce musi świadczyć całokształt wypowiedzi cudzoziemca« – ale ten całokształt ma zbadać właśnie Szef Urzędu ds. Cudzoziemców. Straży Granicznej powinno wystarczyć słowo „azyl” lub „uchodźca”, jako punkt wyjścia do skorzystania z pomocy tłumacza i przyjęcia pełnego wniosku o ochronę” – podkreśla Kamil Syller.
Osoby, których Syller był pełnomocnikiem, a które zostały odepchnięte od polskiej granicy w Terespolu, zadeklarowały za jego pośrednictwem wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową w sposób jednoznaczny i językowo kompletny. Miały one ze sobą oryginał udzielonego mu pełnomocnictwa oraz oryginał oświadczenia woli. Straż Graniczna otrzymała od Syllera skany tych dokumentów za pośrednictwem platformy ePUAP oraz pocztą elektroniczną jeszcze przed przybyciem uchodźców na przejście graniczne w Terespolu. Trudno w tej sytuacji było jaśniej przekazać, że cudzoziemcy poszukują w Polsce ochrony.
„Wnioski o ochronę międzynarodową są stale ignorowane, a politycy twierdzą, że migranci takich wniosków nie składają. Jest to oczywista nieprawda” – podsumowuje dr Hanna Machińska, była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.