Anna Mierzyńska, OKO.press, Polska
Międzynarodowa demonstracja rolników w Brukseli zaplanowana na dziś ma mieć pokojowy charakter. Organizują ją jednak najbardziej radykalne grupy rolnicze z Holandii i Niemiec. Dołączyli do nich polscy rolnicy pod wodzą Szczepana Wójcika oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński
We wtorek, 4 czerwca, w Brukseli odbył się protest rolników przeciwko Zielonemu Ładowi. Tę międzynarodową manifestację współorganizują Polacy, a dokładniej – EUnitedAgri, platforma związana ze Szczepanem Wójcikiem, liderem branży futerkowej w Polsce. Jego europejskimi partnerami są najbardziej radykalne organizacje rolnicze z Niderlandów i Niemiec. Mimo to należący do Wójcika Instytut Gospodarki Rolnej zapewnia, że demonstracja będzie pokojowa.
Wezmą w niej udział także politycy PiS, w tym sam prezes tej partii Jarosław Kaczyński. Jak poinformowała europosłanka PiS Anna Zalewska, Kaczyński ma w południe „być na placu i rozmawiać z rolnikami”. To typowo kampanijny ruch.
PiS w trwającej kampanii do Parlamentu Europejskiego bardzo eksponuje swój sprzeciw wobec unijnego Zielonego Ładu.
Pojawiając się na proteście w Brukseli politycy tej partii chcą zapewne zasugerować rolnikom, na kogo powinni głosować.
Protest mocno polityczny
„O bezpieczeństwo Europejczyków dbamy także my, europejscy rolnicy. To my bez względu na pogodę, sytuację polityczną i gospodarczą pełnimy szalenie istotną rolę: dbamy o to, żeby Wam, mieszkańcom Europy, nie zabrakło żywności i produktów rolnych” – mówi Szczepan Wójcik w spocie reklamującym brukselską manifestację. Wójcik przedstawia się jako rolnik, choć zajmuje się przemysłową hodowlą zwierząt w branży futerkowej.
Sam spot, zachęcający rolników do przyjazdu do Brukseli, kładzie nacisk na bezpieczeństwo żywnościowe. Jednak we wcześniejszych zapowiedziach protestu pojawiały się inne narracje. W oświadczeniu, wydanym przez głównych organizatorów demonstracji pod koniec stycznia (wtedy rozpoczęto przygotowania do czerwcowego wydarzenia), jednoznacznie wskazano, że protest jest związanych z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Zaś jego celem jest wyeliminowanie z Brukseli „niewybieralnych, trujących zielonych komisarzy UE i (najwyższych) urzędników oraz polityków, którzy niszczą nasze gospodarstwa!” Zarzucono im „dyktaturę” oraz korupcję. A także niszczenie europejskiego rolnictwa.
Walczą z „obecną dyktaturą z Brukseli”
Organizatorzy stwierdzili w swoim obwieszczeniu: „W całej UE obserwujemy, jak walczycie z polityką wyburzania waszego rolnictwa i waszych gospodarstw. Polityka wyniszczająca rolnictwo pochodzi z jednego i tego samego źródła: Brukseli. Prosimy Was, Rolnicy/Koledzy/Bojownicy: Zorganizujmy się, zjednoczmy, bądźmy widoczni i w ten sposób uświadamiajmy każdego obywatela, co się dzieje z jego bezpieczeństwem żywnościowym.”
Dalej w oświadczeniu przedstawiono najważniejsze hasła demonstracji: „Precz z Zielonym Ładem! Precz z polityką rozbiórki gospodarstw rolnych! (…) Precz z obecną dyktaturą z Brukseli niewybieralnych, trujących zielonych komisarzy UE i (najwyższych) urzędników oraz polityków, którzy niszczą nasze gospodarstwa! Wyeliminuj ich z Brukseli na dobre. (…)
4 czerwca – Bruksela, musi być początkiem końca dotychczasowej hegemonii niewybieralnych, brukselskich administratorów. Walczmy i chodźmy razem 4 czerwca!”
EUnitedAgri to platforma, która powstała w 2021 roku z inicjatywy Szczepana Wójcika. Jak można przeczytać na jej stronie internetowej, od tego czasu dołączyli do niej rolnicy z 13 państw unijnych. Jej najważniejszym celem jest łączenie środowisk rolniczych w UE.
Rolnicy jak… Żydzi w czasie wojny?
Poza EUnitedAgri organizatorami brukselskiej demonstracji są: Farmers Defence Force z Niderlandów oraz niemiecka organizacja Landwirtschaft Verbindet Deutschland. Obie uważane są za jedne z najbardziej radykalnych grup rolniczych w tych państwach. Organizacja niemiecka utrzymuje kontakty z prorosyjską partią niemieckiej skrajnej prawicy AfD.
Farmers Defence Force powstała w 2019 roku. Jej liderem jest Mark van den Oever. Jak opisuje portal Politico, Oever szybko zasłynął z kontrowersyjnych wystąpień. Sytuację holenderskich rolników porównał do sytuacji Żydów podczas II wojny światowej. Wyjątkowo wulgarnie określił dzieci jednego z niderlandzkich ministrów po tym, jak zostały zastraszone przez działaczy FDF przed ich domem.
Polaryzują ludzi i radykalizują protesty
Organizacja znana jest z propagowania najbardziej radykalnych form protestów. Głośne blokowanie dostaw żywności w całym kraju na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia w grudniu 2019 roku to był pomysł właśnie Farmers Defence Force. Podobnie jak organizowanie demonstracji pod domami polityków czy też wprost nachodzenie ich w domach.
Doświadczył tego choćby przywódca holenderskiej partii Demokraci 66 Rob Jetten. Akurat był w domu, ponieważ zachorował na koronawirusa i odbywał kwarantannę. Pięciu członków FDP niespodziewanie przyszło do niego w nocy, przynosząc mu… paczkę żywnościową z mięsem, choć w Niderlandach powszechnie wiadomo, że Jetten jest wegetarianinem. Zdarzało się również, że rolnicy z FDF taranowali drzwi do siedziby lokalnych władz, blokowali dojazdy na lotnisko czy obrzucali petardami policjantów.
Już w 2020 roku niderlandzki Koordynator ds. Zwalczania Terroryzmu w swoim rocznym raporcie wskazał na Farmers Defence Force jako na grupę polaryzującą społeczeństwo. Portal Politico podał również, że: „dochodzenie przeprowadzone w 2021 roku przez De Groene Amsterdammer wykazało, iż działania członków FDF w mediach społecznościowych oraz grup spiskowych, rozpowszechniających ostrzeżenia przeciwko szczepionkom oraz na temat sieci pedofilskich, pokrywają się.” Oznacza to, że FDF w sieci popierane jest przez niderlandzkie grupy antysystemowe.
Niemieccy organizatorzy blisko AfD
Z kolei niemiecka organizacja współorganizująca manifestację w Brukseli – Landwirtschaft Verbindet Deutschland (LSV) – istnieje od 2021 roku. Najpoważniejsze stawiane jej zarzuty dotyczą kontaktów z niemiecką skrajną prawicą, czyli z partią AfD. Jeden z liderów LSV, Anthony Lee, miał w ubiegłym roku wystąpić podczas spotkania AfD i mówić o „wpływie biurokracji UE na bezpieczeństwo dostaw dla ludności i zagrożeniu krajowego rolnictwa”. Wycofał się z uczestnictwa w tym wydarzeniu dopiero pod presją opinii publicznej.
AfD to skrajnie prawicowa partia, borykająca się w ostatnich miesiącach z serią skandali i kontrowersji. Trwa śledztwo w sprawie finansowania niektórych jej polityków przez Rosję – to pokłosie ujawnienia przez czeskie służby prorosyjskiej siatki, działającej w Unii Europejskiej. Asystent jednego z liderów AfD, Maximiliana Kraha, został zatrzymany pod zarzutem szpiegowania na rzecz Chin. Zaś europejska skrajnie prawicowa frakcja parlamentarna Identity and Democracy wyrzuciła AfD ze swego grona, po kolejnej nieakceptowalnej wypowiedzi Kraha na temat nazistowskiej jednostki SS, znanej ze swego okrucieństwa. Krah stwierdził, że nie wszyscy należący do niej żołnierze byli zbrodniarzami wojennymi.
Lider otwarty na skrajną prawicę
Dziś Anthony Lee startuje do Parlamentu Europejskiego z prawicowej partii Wolnych Wyborców i zapewnia, że jego partia nie współpracuje z AfD (choć Lee w rozmowie z Politico nie wykluczył, że to się może zmienić w przyszłości). Ale gdy przejrzy się jego kanał na Telegramie, można się przekonać, że więcej tam zachęt do głosowania na AfD niż na Wolnych Wyborców.
„Wiele rzeczy, które mówi AfD, jest prawdą i to popieram, ale prawda jest również taka, że AfD nigdy nie rządziła, więc nie mogła na razie udowodnić, czy jest w tym dobra czy zła. Ale jestem na to całkowicie otwarty” – powiedział Anthony Lee w rozmowie z „Politico”.
Nie chcą produktów z Ukrainy
Niemieckie LSV zapowiadając demonstrację w Brukseli zamieściło na swojej stronie przygotowane na 4 czerwca postulaty. Domagają się:
- wycofania z zapisów Zielonego Ładu,
- zamknięcia rynku wewnętrznego żywności w Unii Europejskiej przed produktami z Ukrainy, Maroka i innych państw spoza UE,
- ochrony branży hodowli zwierząt, w tym branży futerkowej,
- ochrony prawa do własności prywatnej.
Zapowiadali, że w proteście wezmą udział organizacje z Polski, Holandii, Niemiec, Belgii, Hiszpanii, Francji i Włoch. „Międzynarodowa demonstracja rolników w Brukseli, będzie historycznym wydarzeniem dla europejskiego rolnictwa” – zapewniają. Jednocześnie z Brukseli płynęły informacje, że protest będzie dużo mniej liczny, niż się spodziewano. Część organizacji rolniczych zdecydowało, że nie weźmie w nim udziału, właśnie ze względu na radykalizm głównych organizatorów.