Przejścia nad drogami są blokowane, bo rząd walczy z ASF. A wilki, dziki i łosie giną pod kołami

Regina Skibińska, OKO.press, Polska

Polska wydała kilkanaście miliardów złotych w przejścia dla zwierząt nad drogami. Niedługo później przejścia zamknięto, tłumacząc to walką z ASF. Efekt? Zmarnowane pieniądze, przecięte korytarze migracyjne i coraz więcej wypadków

W marcu po autostradzie A2 w pobliżu węzła Pruszków biegał łoś. Służby zdecydowały o czasowym zamknięciu trzech tras: S8, S2 oraz A2, dzięki czemu żaden samochód nie zderzył się ze zwierzęciem. O szczęściu może też mówić wilk potrącony rok temu na S7 w pobliżu Małdyt (woj. warmińsko-mazurskie) – kierowcy szybko powiadomili służby i ranne zwierzę trafiło do ośrodka rehabilitacji. Zwykle jednak uderzenie rozpędzonym autem w zwierzę ma poważniejsze skutki. Parę miesięcy temu na S8 samochód dostawczy potrącił wilka, a kierowca wbrew przepisom nie zatrzymał się, żeby wezwać pomoc do zwierzęcia. Wilk padł po przejściu kilku kilometrów.

Niektóre wypadki kończą się tragicznie dla ludzi, tak jak dwa lata temu na A1 koło Torunia, gdy uderzenie samochodem w łosia okazało się śmiertelne dla kierowcy.

Jest jasne, że zwierząt na drogach szybkiego ruchu nie powinno być. Niemniej jednak są i to coraz częściej. Widać to na przykładzie danych z woj. wielkopolskiego. Według danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wynika, że na drogach w zarządzie tego podmiotu (czyli nie tylko szybkiego ruchu, ale też krajowych) w 2016 roku zginęło 897 zwierząt, w 2022 – 2250, a w 2024 – 5074 zwierząt.

Jaka jest przyczyna, że na ogrodzonych drogach ekspresowych i autostradach pojawiają się dzikie zwierzęta?

Przejścia są, ale nie działają

Przecież istnieją przejścia dla zwierząt pod i nad drogami i jest ich niemało. W latach 1996–2022 na odcinkach zarządzanych przez GDDKiA i na odcinkach koncesjonariuszy powstało 5008 przejść dla zwierząt, w tym 1329 przejść dolnych i 207 górnych dla dużych zwierząt. W kolejnym roku w realizacji było 335 przepustów.

Okazuje się jednak, że z przejściami są problemy. Od kilku lat narasta problem zamykania przejść dla zwierząt.

W listopadzie 2024 roku tematem zajęła się Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP), która wydała druzgocącą opinię w tej sprawie. Komisja PROP ds. Ochrony Gatunków oceniła negatywnie wpływ ogrodzeń na faunę. Zarekomendowała pilne usunięcie dotychczasowych ogrodzeń blokujących przejścia dla zwierząt na drogach ekspresowych i autostradach, a także zaniechanie działań mających na celu ograniczenie ich przepustowości w przyszłości.

Życie ludzi i zwierząt czy interes hodowców?

Czemu przejścia dla zwierząt są grodzone? Od ponad 10 lat Polska równie kosztownie, co bezskutecznie walczy z wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF).

Wirus jest niegroźny dla ludzkiego zdrowia, ale niebezpieczny dla interesów hodowców świń. Jeśli pojawi się w hodowli, zabijane jest całe stado. A że chorują też dziki, to stały się wrogiem publicznym nr 1. Oprócz tego, że dziki wybijane są bez okresów ochronnych (czyli zabija się także lochy w wysokiej ciąży i z maluchami), to ogranicza się ich migrację, żeby nie roznosiły wirusa po kraju. I grodzi się przejścia pod drogami szybkiego ruchu. Ma to miejsce nawet wtedy, gdy wirus szerzy się po obu stronach drogi.

„Wygradzanie przejść dla zwierząt w związku z wystąpieniem ASF odbywało się w wyniku decyzji organów państwowych odpowiedzialnych za zwalczanie chorób zakaźnych. Podejmowały je przede wszystkim Główny Inspektorat Weterynarii, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a także regionalne służby weterynaryjne. W działania te często angażowały się Lasy Państwowe zarządzające terenami leśnymi oraz wojewodowie, którzy wydawali stosowne rozporządzenia administracyjne” – podaje GDDKiA.

ASF na kołach samochodów

Grodzenia przejść dla zwierząt pod i nad drogami szybkiego ruchu nie tylko nie rozwiązały problemu przemieszczania się dzików, ale też wygenerowały nowe kłopoty.

W Wielkopolsce sprawie przyjrzały się cztery stowarzyszenia: Rakowo, Graby, Czysta Nekla, Stowarzyszenie na Rzecz Ochrony Przyrody i Krajobrazu Dolina Wrześnicy, które spotykały się z przedstawicielami GDDKiA i naukowcami. Organizacje podają, że grodzenia powstały na skutek rozporządzenia wojewody wielkopolskiego.

Jednak rozporządzenie ani żaden inny dokument nie wskazuje, kto miałby weryfikować poprawność rozwiązań projektowych grodzeń w zakresie parametrów, materiałów do ich budowy pod względem ich skuteczności, szczelności i trwałości konstrukcji, możliwych błędów wykonawczych oraz zakresu prac i problemów związanych z ich utrzymaniem.

Nie wskazuje też, kto miałby monitorować przejścia, mające powstrzymać dziki, umożliwiając jednocześnie migrację pozostałym zwierzętom, w tym gatunkom chronionym. Grodzenia okazały się nieskuteczne i mają szkodliwy wpływ na populacje migrujących zwierząt. Z prowadzonego przez GDDKiA monitoringu śmiertelności zwierząt na drogach krajowych wynika, że na odcinkach prowadzonych przez wielkopolską dyrekcję znacząco wzrosła śmiertelność. W okolicach wiaduktu Radomicko-Karczkowo – aż trzykrotnie.

Są też przesłanki do twierdzenia, że jeżeli dochodzi do kolizji tam, gdzie zablokowano przejście dla zwierząt, a pod kołami ginie dzik zarażony ASF, to samochód staje się wektorem rozprzestrzeniania wirusa. ASF niesie się szybciej i na większą odległość.

Przejścia niezbędne dla zachowania bioróżnorodności

Naukowcy z PROP rekomendują usunięcie grodzeń przejść. Argumentują, że fragmentacja siedlisk to jedna z kluczowych przyczyn obecnego kryzysu różnorodności biologicznej. Prowadzi do niej m.in. rozwój terenów zurbanizowanych i przemysłowych, infrastruktury liniowej, takiej jak drogi, w tym ekspresowe i autostrady.

Jedynym skutecznym i efektywnym ekonomicznie sposobem ograniczania fragmentacji siedlisk przez nowoczesną infrastrukturę drogową jest budowa (skutecznych i otwartych) przejść dla zwierząt.

Co więcej, naukowcy z PROP uważają, że to nie dziki przeniosły ASF ze wschodu na zachód Polski. Pierwszy przypadek ASF u dzików na zachodzie kraju stwierdzono w listopadzie 2019 w okolicach Zielonej Góry – ponad 300 km od najbliższych ognisk ASF u dzików we wschodniej Polsce. Wirus został najprawdopodobniej przeniesiony do zachodniej Polski przez człowieka.

Mniej przejść, więcej wypadków

Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot zwraca uwagę na to, że zadanie grodzenia przejść zostało zrealizowane niedbale i nie spełnia celu określonego przez Ministerstwo Rolnictwa. Migracja zwierząt została jedynie ograniczona, a nie uniemożliwiona. Przejścia zostały źle wygrodzone, nie ogrodzono również cieków wodnych (a dziki świetnie pływają). Niektóre przejścia i grodzenia zostały także zniszczone przez ludzi.

„Walczymy z ASF dla rolników. Tymczasem część z nich dla wygody, korzysta z przejść dla zwierząt, uszkadzając zabezpieczenia” – mówi Radosław Ślusarczyk.

Równocześnie na drogach – nie tylko ekspresowych – rośnie ryzyko kolizji ze zwierzętami. “Jak wskazują wyniki monitoringu przejść dla zwierząt (…) z okresu przed ich zagrodzeniem, zwierzęta z lokalnych populacji uczą się dość szybko korzystać z funkcjonujących przejść na drogach szybkiego ruchu. Pozbawienie ich tej możliwości, poprzez zagrodzenie przejść, skutkuje szukaniem możliwości przekroczenia tych dróg w innych miejscach. Na przykład tam, gdzie pojawiają się luki lub uszkodzenia w ogrodzeniach jezdni” – podaje PROP.

Marnowanie pieniędzy

“GDDKiA, główny inwestor drogowy w Polsce, wydała na budowę przejść dla zwierząt, a więc utrzymywanie łączności ekologicznej kraju, 6,5 proc. wszystkich nakładów na rozwój infrastruktury. W rozbudowę systemu przejść dla zwierząt zainwestowano ogromne środki, zarówno unijne, jak i krajowych podatników. Dzięki temu dysponujemy prawdopodobnie najlepiej rozwiniętą w Europie siecią przejść dla zwierząt nad i pod drogami szybkiego ruchu” – podkreśla PROP.

Większość tych dróg i przejść została zbudowana przy wsparciu środków unijnych, a łączne koszty przejść dolnych i górnych dla średnich i dużych zwierząt to kilkanaście miliardów złotych. GDDKiA podaje, że średni koszt górnego przejścia dla zwierząt wynosił 11,6 mln zł, a przejścia dolnego 8-10 mln zł. To ogromne środki wydane na przejścia, które dziś nie spełniają swojej roli. Takie marnotrawstwo środków unijnych i budżetowych może spowodować konsekwencje prawne i finansowe wobec Polski ze strony Komisji Europejskiej.

Jak podaje PROP, wszystkie przejścia dla zwierząt przy drogach szybkiego ruchu w Polsce zostały zbudowane na mocy decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach i następnie o zezwolenia na realizację inwestycji drogowej.

GDDKiA uzyskała pozwolenia na budowę wszystkich odcinków dróg szybkiego ruchu pod warunkiem wybudowania, a następnie utrzymania funkcjonalności przejść dla zwierząt.

Potrzebna nowelizacja

Zdaniem PROP dalsze blokowanie przejść doprowadzi m.in. do utraty przez Polskę zdolności do wypełniania zobowiązań wynikających z dyrektywy w sprawie ochrony siedlisk przyrodniczych oraz dzikiej fauny i flory. Nie uda się również zminimalizować oddziaływań transgranicznych krajowych inwestycji drogowych ani uniknąć wzrostu liczby kolizji dużych zwierząt z pojazdami. W tym poważnych wypadków, których konsekwencją są ofiary śmiertelne wśród kierowców i pasażerów.

PROP zarekomendowała także nowelizację ustawy o ochronie zdrowia zwierząt. Naukowcy postulują usunięcie zapisu dającego wojewodzie prawo nakazania zarządcom dróg blokowania przejść dla zwierząt. Mniej kategoryczne stanowisko niż naukowcy z PROP ma Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. GDOŚ uważa, że do grodzenia powinno się wykorzystywać metody selektywne. Takie, które uniemożliwią migrację dzików, ale jednocześnie nie stanowią bariery w przemieszczaniu się innych gatunków.

Minister rolnictwa nie pomoże?

Od momentu wydania opinii PROP minęło ponad pół roku, ale zmian w przepisach i poprawy sytuacji nie widać. Kwestie te nie znajdują się na liście priorytetów rządu, a zwłaszcza resortu rolnictwa, niechętnego jakimkolwiek modyfikacjom walki z ASF.

GDDKiA tłumaczy, że może dostosować się do rekomendacji PROP dopiero wtedy, gdy uchylone zostaną rozporządzenia poszczególnych wojewodów. Gdy wojewoda warmińsko-mazurski uchylił rozporządzenie w sprawie zamknięcia przejść dla zwierząt, znajdujących się w pasie drogowym S7 na terenie woj. warmińsko-mazurskiego, to GDDKiA zastosowało się to tej decyzji. Przejścia są otwarte.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska pochwaliło się pracami podjętymi nad nowelizacją ustawy o ochronie przyrody, a projekt przewiduje rozwiązania uwypuklające rolę korytarzy ekologicznych w ochronie przyrody. To jednak mało. Tym bardziej, że do poprawy sytuacji potrzebne są zmiany we wspomnianej ustawie o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych. Nowelizację akurat tej ustawy powinno opracować Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Resort upiera się jednak przy stosowaniu barier dla zwierząt, niezależnie od ich wpływu na przyrodę oraz bezpieczeństwo w ruchu drogowym.

Interes hodowców na pierwszym miejscu

„Opublikowane badania i doświadczenia terenowe pokazują, że ogrodzenia, potencjalnie w połączeniu z istniejącą infrastrukturą drogową, mogą skutecznie ograniczać przemieszczanie się dzików” – tłumaczy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. I jako przykład wskazuje trasę szybkiego ruchu S5 w województwie wielkopolskim, która w opinii Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Poznaniu stanowi skuteczne narzędzie w zahamowaniu presji wirusa ze środowiska. Tymczasem właśnie w Wielkopolsce widoczny jest skokowy wzrost zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt. Jednocześnie, jak pokazuje mapa ognisk ASF w Polsce oraz aktualny zasięg obszarów objętych ograniczeniami, wirus panuje po obu stronach drogi S5.

„Dalsze utrzymanie środka w postaci ogrodzeń lub przeszkód technicznych w obrębie dróg ekspresowych i autostrad jest uzasadnione względami epizootycznymi i opiera się na wieloletnich doświadczeniach walki z tą chorobą w Polsce, jak i innych państwach członkowskich” – podkreśla resort rolnictwa i konkluduje, że ”aktualnie organy Inspekcji Weterynaryjnej odpowiedzialne za działania operacyjne nie przewidują wprowadzenia zmian tym zakresie”. Pokazuje tym samym, że interes hodowców świń ma pierwszeństwo.

Główny Inspektorat Weterynarii też nie chce wziąć pod uwagę stanowiska przyrodników z PROP. Powołuje się na raport Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności z października 2024 roku, według którego ogrodzenia mogą przyczynić się do kontroli ASF. W raporcie zapisano również, że wytyczne dotyczące zapobiegania afrykańskiemu pomorowi świń oraz zwalczania i likwidacji tej choroby w Unii dopuszczają stosowanie grodzeń przejść drogowych.

Inne argumenty – takie jak ochrona przyrody czy bezpieczeństwo ludzi – nie zostały uznane za warte wzięcia pod uwagę.

Read Full ArticleOKO.press
Latest news
Related news

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here