Krystyna Garbicz, OKO.press, Polska
Od 1 lipca obowiązują nowe przepisy o pomocy uchodźcom z Ukrainy. Polska zlikwidowała rekompensatę 40 złotych dziennie dla domów prywatnych oraz ośrodków do 10 osób. Rodziny z osobami z niepełnosprawnością stracą schronienie, bo miejsca zbiorowego zakwaterowania dla nich się nie nadają
W LIPCU 2023 roku mąż Maryny, Rusłan, trafił na oddział intensywnej terapii. Lekarze powiedzieli: „Jeśli do rana przeżyje, to dobrze, jeśli nie, to wybaczcie”. Rusłan ma przewlekłą obturacyjną chorobę płuc.
Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres jestesmyturazem@oko.press.
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на jestesmyturazem@oko.press.
– Kilka lat choruje. Potem miał covid. Każdego dnia było coraz trudniej – opowiada Maryna. – Przeszedł na koncentrator tlenu. Nie wychodziliśmy ze szpitali.
Płuca Rusłana ciągle są niewydolne. – Pracują na 15-20 proc. – mówi Maryna. – Zaczął przyjmować leki na serce, które nie radzi sobie, powiększyło się.
Ukraińscy lekarze, którzy uratowali Rusłana, powiedzieli, że nie dają mu więcej niż pół roku. Uratować go może tylko przeszczep płuc – usłyszała Maryna.
Rano chodzi do pracy, noce spędza w internecie.
– Zdałam sobie sprawę, że jeśli teraz nic nie zrobię, to on po prostu zniknie.
Szansa na ratunek
Lwowscy lekarze doradzili, by jechać do Polski, tam jest ukraiński lekarz, który z polskimi kolegami przeprowadza takie operacje. Z powodu wojny nie przeprowadza się ich w Ukrainie.
– Prosiłam go: pomóżcie uratować ojca trójki dzieci – wspomina Maryna.
Lekarz powiedział, że sam szpital nie wystarczy. Trzeba zorganizować otoczenie chorego poza nim. Znaleźć mieszkanie blisko szpitala. Z tym pomogli wolontariusze. Podpowiedzieli właścicielowi, żeby złożył wniosek o 40 plus. Kiedy było już mieszkanie, Maryna zorganizowała transport do Polski.
– Karetka do granicy z Polską kosztowała 150 tys. hrywien [ok. 15 tys. złotych] – opowiada Maryna. Udało się znaleźć przewoźnika za 30 tys. (ok. 3 tys. złotych). Ale to i tak było dużo.
– Cała wieś zbierała na nasz wyjazd. Przynosili pieniądze, kto, ile mógł.
Droga do Polski
W sierpniu przyjechali do Polski.
43-letni Rusłan ważył wtedy 40 kg.
Miesiące badań, leczenia, przybierania na wadze.
– W maju męża zapisali na listę oczekujących na przeszczep. Jak tylko pojawi się dawca, to wyślą karetkę – opowiada Maryna. Wylicza terminy kolejnych wizyt lekarskich. Żyje od wizyty do wizyty.
Ciągle powinna być przy mężu. Nie może pójść do pracy. Choroba męża to jedno. Dwójka młodszych dzieci – 11-letnia córka i 8-letni syn – mają wrodzoną niepełnosprawność.
– Chodzą, ale nie mogą uprawiać sportu, podnosić ciężkich rzeczy. Szybko się męczą.
Dzieci poszły do polskiej szkoły. Proces adaptacji był długi. To w sytuacji choroby ojca jest bardzo trudne.
Rząd likwiduje 40 plus
15 maja 2024 roku Sejm znowelizował ustawę o pomocy uchodźcom z Ukrainy. Oprócz dobrych rozwiązań, jak na przykład obowiązku szkolnego dla dzieci uchodźczych, został zlikwidowany m.in. art.13, czyli dopłaty dla właścicieli domów prywatnych i ośrodków liczących mniej niż 10 osób, którzy przyjmowali uchodźców. Ustawa weszła w życie 1 lipca 2024 roku. Wnioski o rekompensatę można składać do końca lipca.
Osoby, które nadal będą potrzebowały wsparcia, mogą ją otrzymać w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania, które podpiszą z odpowiednim wojewodą umowę na prowadzenie takiego miejsca.
Ale to nie jest miejsce dla Rusłana.
Takie obiekty powinny spełniać warunki, m.in. powinno w nich „przebywać co najmniej 10 osób, albo obiekt powinien być własnością jednostki samorządu terytorialnego lub przedmiotem trwałego zarządu jednostek sektora finansów publicznych”.
„Większość rodzin, którym pomagamy, korzystała z 40 plus. Nie mogą żyć w miejscach zbiorowego zakwaterowania. Wszystko stanowi dla nich zagrożenie” – mówi Hanna Poliak, założycielka Fundacji Pallium for Ukraine, która pomaga ukraińskim nieuleczalnie chorym dzieciom w Ukrainie i w Polsce.
Każda infekcja niesie śmiertelne zagrożenie
– Mąż nie może być wśród ludzi, żeby nie złapał jakiejś infekcji. Wtedy operacji nie przeżyje. Nie wiem, co mamy robić – mówi Maryna.
Rodzina trafiła na dobrego właściciela mieszkania.
– Pytałam, czy nie ma nic przeciwko, żebyśmy zostali, program zostanie przedłużony. Mówi, że zrobi wszystko, co będzie trzeba – opowiada Maryna. – Jeśli nie zostanie przedłużony, to możemy wynajmować za pieniądze.
Za wynajem mieszkania trzeba zapłacić 4000 złotych. Dla rodziny to jest ogromna kwota.
– Nie mogę pójść do pracy. Nawet w nocy siedzę przy nim, może być źle. Gdy muszę coś załatwić, to starszy syn siedzi przy ojcu. Wie, jak zadzwonić po karetkę – opowiada Maryna.
Był zdrowy, ciężko pracował, zawsze pomagał ludziom. Mówi, że niech tylko wstawią mu części zamienne… Wtedy, mówi, Marynko, wreszcie odpoczniesz.
„Wszystkich przypadków nie opiszemy”
„Razem z innymi organizacjami, które pomagają uchodźcom, zwracaliśmy się do Rzecznika Praw Obywatelskich. Mówią nam, żebyśmy zbierali takie historie i składali wnioski. Bo na tej podstawie Rzecznik może interweniować u władz. Im więcej przypadków, tym interwencja RPO będzie bardziej skuteczna. Ale my wszystkich przypadków nie damy rady opisać.
Jednak to co, widzimy, już pokazuje, jak bardzo jest źle”
– mówi Hanna Poliak.
„W przypadku pana Rusłana właściciel mieszkania jest przyjazny. Gdyby można było z wojewodą podpisać umowę, to by to zrobił. Natomiast ze względu na różne okoliczności nie jest przygotowany do tego, żeby rodzina mieszkała tam bezpłatnie do końca wojny” – mówi Hanna. „A ta rodzina nie może żyć w miejscu zbiorowego zakwaterowania. Nie mogą też mieszkać daleko od szpitala. Pan Rusłan jest bardzo kruchy”.
„Albo inna rodzina z Krakowa. Tato, mama – w starszym wieku – oraz córka – dorosła 30-letnia kobieta całkowicie unieruchomiona. Je przez rurkę gastrostomijną, wymaga stałej opieki. Jak można ją umieścić w miejscu zbiorowego zakwaterowania?” – pyta retorycznie Hanna.
„Nie przeniesiesz jej, nie umyjesz w miejscu, gdzie jest wspólny prysznic na korytarzu. Mieli wszystko ustalone. Właściciel mieszkania rozumiał sytuację, korzystali z usług poradni żywieniowej, mieli tam dostęp do pomocy medycznej.
Teraz są w panice, bo stracą to i nie jest jasne, gdzie się mają podziać”.
Władze: Program przestaje obowiązywać ze względu na nadużycia
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które przygotowało projekt nowelizacji, tłumaczyło, że powodem uchylenia artykułu 13 jest m.in. różne podejście do jego interpretacji oraz nadużycia. Najczęściej dochodzić do nich miało w małych hotelach i pensjonatach, dlatego pomocą będą teraz objęte tylko większe ośrodki zbiorowego zakwaterowania, które łatwiej można kontrolować.
Wcześniej Mirosław Skórka, prezes Związku Ukraińców w Polsce, komentując OKO.press zmiany, mówił, że są obawy, że „osoby, które przebywają w domach prywatnych czy małych ośrodkach, mogą zostać pozbawione pomocy”. „Czasami są to osoby w wyjątkowej sytuacji, na przykład z zaburzeniami psychicznymi czy takie, które wymagają specjalnej pomocy medycznej i one nie mogą przebywać w większych grupach, muszą mieszkać w mniejszych środowiskach” – mówił Skórka. Dodawał, że w tej kwestii również potrzebne są rozwiązania indywidualne, które umożliwią tego rodzaju działanie i wspieranie na przykład poprzez miejskie ośrodki pomocy społecznej.