Jakub Szymczak, OKO.press, Polska
Z jednej strony wzrost PKB i niskie bezrobocie. Z drugiej ogromna inflacja, bardzo wysokie stopy procentowe i brak ludzi do pracy. To nie oznacza jednak, że Rosja z dnia na dzień upadnie i przestanie być w stanie prowadzić wojnę
Na początku wojny w 2022 roku opinia publiczna miała nadzieję, ze zachodnie sankcje na Rosję zrujnują kraj i uniemożliwią mu kontynuowani brutalnej agresji. Tak się nie stało.
„Foreign Policy” w tekście z połowy listopada 2024 r. zwraca uwagę, że na pierwszy rzut oka liczby mówiące o rosyjskiej gospodarce wyglądają na solidne. Rosja uzyskała w 2023 roku wzrost gospodarczy na poziomie 3,6 proc. Czyli znacznie wyższy niż Polska, która w zeszłym roku otarła się o recesję (zaledwie 0,1 proc. wzrostu).
Nie znaczy to jednak wcale, że Rosja ma się gospodarczo lepiej niż Polska. To dane dotyczące tylko jednego roku. My w 2022 roku zarejestrowaliśmy drugi rok odbicia po pandemii, Rosja zaliczyła sporą recesję (2,8 proc.).
Rosja miała w ostatnich dekadach jeden bardzo dobry okres gospodarczy – lata 2000-2008, gdy zawsze rejestrowała lepszy wzrost od Polski. Ale gdy spojrzymy na wzrost nasz i Rosji od 1990 roku, przewaga Polski jest miażdżąca. Na podstawie danych Banku Światowego widzimy, że rosyjska gospodarka przez ten czas urosła o 31 proc. Polska – o 225 proc.
W tym roku wzrost według rosyjskiego Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego ma wynieść 3,9 proc. Ale nie musimy wierzyć samym Rosjanom. Bardzo podobną prognozę ma Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który zakłada wzrost o 3,6 proc.
Dodajmy do tego szybko spadające bezrobocie – z 4,4 proc. przed wojną do 2,4 proc. we wrześniu.
Gospodarka wojenna
Nie są to jednak liczby dotyczące zdrowo rozwijającej się gospodarki pokojowo nastawionego kraju. Spora część wzrostu to produkcja wojskowa. Od 2021 roku rosyjskie wydatki wojskowe zwiększyły się trzykrotnie, w przyszłym roku mają wynieść 122 mld dolarów. To jedna trzecia wydatków budżetowych na 2025 rok i około 6 proc. PKB. To też najwyższa wartość od zimnej wojny. Rosjanie przeznaczą dwa razy więcej na wojsko niż na wydatki socjalne.
W połowie roku rosyjski rząd twierdził, że w produkcji militarnej zwiększono zatrudnienie o ponad pół miliona osób. Przyznał też, że wciąż brakuje tutaj 160 tys. osób. Ale przed wojną spora część pracowników tego sektora to byli mężczyźni w wieku przedemerytalnym. Wymiana pokoleniowa oznacza, że rzeczywisty wzrost liczby osób pracujących w przemyśle wojskowym jest mniejszy.
Wynikają z tego dwie rzeczy. Tak, Rosjanie zwiększyli produkcję na potrzeby armii i zatrudnienie. To przekłada się również na PKB. Ale jednocześnie produkcja ta wciąż jest zbyt mała, by osiągnąć przewagę na polu bitwy. Na początku października brytyjski „The Times”, powołując się na źródła wywiadowcze, donosił, że już teraz około połowa rosyjskich pocisków pochodzi z Korei Północnej.
Rozgrzana, a zbyt wolna
Rosyjska gospodarka wojenna nie jest wystarczająco wydajna. Według wyliczeń Foreign Policy Rosja nie jest w stanie produkować ani luf czołgowych i armatnich, ani pojazdów opancerzonych w tempie, który gwarantowałby zastąpienie strat na froncie w Ukrainie. A potencjał do dalszego zwiększania zatrudnienia w produkcji wojskowej jest niewielki.
Tak niski poziom bezrobocia oznacza, że w Rosji mamy niemal pełne zatrudnienie, a potencjalnych nowych pracowników niemal nie ma. Setki tysięcy młodych mężczyzn zginęło lub zostało rannymi i są niezdolni do pracy. Kolejne setki tysięcy są na froncie, jego okolicy, lub w trakcie szkolenia wojskowego. Kolejne tysiące uciekły z kraju w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia lub próbując uniknąć poboru do wojska.
Wahania rubla to nie zwiastun bankructwa i upadku
W ostatnich tygodniach bardzo silnie spadł kurs rosyjskiej waluty. Kurs dolara do rubla był stosunkowo stabilny od 2015 roku do inwazji. Za dolara płaciło się wówczas 55-75 rubli. Kurs wystrzelił tuż po inwazji z lutego 2022 roku, następnie bardzo szybko spadł, ale od tego czasu wciąż jest w trendzie wzrostowym. Obecnie wzrost bardzo przyspieszył i od 11 listopada do 27 listopada dolar z 96 rubli podskoczył do 113 rubli.
Tak szybki spadek wartości waluty nie jest objawem zdrowej gospodarki. Ale nie oznacza jednocześnie, że Rosja z dnia na dzień upadnie i przestanie być w stanie prowadzić wojnę. Te nadzieje, wyrażane zarówno dziś, jak i na początku wojny, są płonne, gospodarki, nawet w tak trudnej sytuacji, jak rosyjska, nie działają w ten sposób.
Nowe sankcje
Jedną z przyczyn obecnej sytuacji rubla są kolejne amerykańskie sankcje na rosyjski bank, w tym wypadku – Gazprombank. To zamyka jedną z najpopularniejszych dróg, którymi Rosja sprzedawała gaz swoim partnerom międzynarodowym. Zmniejszy to dochody od ostatnich europejskich kupców gazu, takich jak Węgry i Słowacja. To może pogorszyć rosyjski bilans handlowy, a to utrudnia sytuację rubla.
Pamiętajmy też, że kurs walutowy ma dwa końce. Dla Rosjan, którzy chcą wyjechać za granicę i płacić w międzynarodowej walucie, to fatalna wiadomość. Import jest droższy. Ale eksport daje wyższe dochody. A rosyjski budżet państwowy mniej więcej w połowie zależy właśnie od handlu surowcami w zagranicznych walutach. Po przeliczeniu ich na ruble, dochody budżetowe będą wyższe niż gdyby rubel utrzymywał się na wcześniejszych poziomach około 70 rubli za dolara.
Słaby rubel może jednak podbić inflację. Szczególnie dotyczy to dóbr importowanych. A tych jest w Rosji bardzo dużo. Jednak ci, którzy obserwowali wykres kursu rosyjskiej waluty w ostatnich dniach i liczyli, że jest to objaw bliskiego upadku rosyjskiej gospodarki, rozczarują się. 28 listopada rosyjska waluta odbiła po raz pierwszy od tygodnia i jej kurs nieco się poprawił – do około 108 rubli za dolara.
Wysoka inflacja
Rosyjska gospodarka jest rozgrzana wydatkami wojskowymi, a Centralny Bank Federacji Rosyjskiej bezskutecznie próbuje ją schłodzić. Od czerwca 2023 roku podnosi stopy procentowe, a oficjalna stopa inflacji od mniej więcej roku utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie (7,5-9 proc.). W październiku główna stopa procentowa wzrosła z 19 do 21 procent. Sektor militarny pochłania ogromne ilości kapitału, a w tym samym czasie firmy prywatne mają problem z pożyczkami.
Pensje rosną, szczególnie w sektorze militarnym. Pensje na rynku pracy rosną nierównomiernie, inflacja dla wszystkich jest podobna, ale bardziej dotkliwa dla uboższych.
Romir, firma badająca rosyjski rynek, opracowała własny indeks dynamiki cen, który również ma odzwierciedlać przeciętny wzrost kosztów życia. Na początku 2021 roku był on bliski oficjalnemu odczytowi inflacji, ale później z każdym miesiącem oba wskaźniki rozjeżdżały się coraz bardziej. Dziś Romir szacuje, że dla przeciętnego gospodarstwa domowego ceny w ciągu roku urosły o 22 proc.
Wysokie stopy procentowe to drogi kredyt nie tylko dla firm, ale też dla obywateli. Średnie oprocentowanie kredytu mieszkaniowego osiągnęło w Rosji 28 proc. Według badania rosyjskiej firmy konsultingowej Frank RG aż 80 proc. Rosjan odkłada decyzję o zakupie mieszkania na później ze względu na koszty kredytu. Większość badanych uważa, że akceptowalne oprocentowanie to 6 proc. A do tego w Rosji dziś bardzo daleko.
Sankcje mogłyby być skuteczniejsze
Mówiliśmy o nowych sankcjach na Gazprombank. Spójrzmy jednak na cały system sankcji, jak działa po ponad 2,5 roku wojny?
„Skuteczność sankcji oceniam niedostatecznie, to znaczy sankcje do pewnego stopnia utrudniają prowadzenie wojny, ale ich skala i efektywność są zbyt niskie” – ocenia w rozmowie z OKO.press ekonomista dr Łukasz Rachel, adiunkt na University College London.
Jego zdaniem same sankcje raczej nie odbiorą Rosji zdolności do prowadzenia wojny, nie przekonają Putina do wycofania się z Ukrainy ani nie doprowadzą do upadku rosyjskiej gospodarki. Ekonomista uważa, że jest w nich zbyt dużo dziur, i są zbyt mało dynamiczne, przez co Rosjanie uczą się je omijać.
„Najważniejsze są sankcje energetyczne ze względu na kluczowe znaczenie dochodów z ropy naftowej i gazu ziemnego dla budżetu Rosji i stabilności makroekonomicznej, a tym samym zdolności Rosji do finansowania wojny. Energia regularnie stanowi połowę rosyjskiego eksportu towarów i jedną trzecią dochodów budżetu federalnego” – mówi ekonomista.
I przypomina, że sojusznicy Ukrainy nałożyli sporo sankcji na rosyjski sektor energetyczny, wśród nich – wprowadzono pułap cenowy krajów G7 na ropę. W ten sposób udało się zmniejszyć dochody Rosji. I jednocześnie pozwoliło to zapewnić stabilność globalnych cen ropy. Rosja objęta jest także częściowymi lub całkowitymi zakazami importu rosyjskiej ropy, gazu i węgla przez kilka krajów międzynarodowej koalicji, w tym przez Unię Europejską.
Jak poprawić sankcje?
Niestety sankcje te nie są egzekwowane w stu procentach.
Dr Rachel: „Chociaż sankcje energetyczne miały zauważalny wpływ, napotykają one poważne wyzwania związane z projektowaniem i egzekwowaniem, co podważa skuteczność i wiarygodność reżimu sankcyjnego. Przede wszystkim poziom cenowy nie był odpowiednio egzekwowany, a jednocześnie pozwoliliśmy Rosji na zbudowanie floty cieni, przy pomocy której omija system sankcji”.
Ekonomista przekonuje, że sankcje można i warto poprawić tak, by były skuteczniejsze.
„Podobnie jak działania militarne wywołujące kontrposunięcia i wysiłki dyplomatyczne prowokujące reakcje zwrotne, sankcje muszą nieustannie ewoluować i dostosowywać się, aby przeciwdziałać próbom Rosji ich obejścia i łagodzenia ich skutków. Raport niedawno opublikowany przez Grupę Stanfordzką, której jestem członkiem, opisuje nowe kroki, które powinny zostać podjęte:
- Ograniczenie działania rosyjskiej „floty cieni” poprzez oznaczenia tankowców w celu przywrócenia skuteczności mechanizmu limitu cenowego;
- Poprawę przestrzegania przepisów poprzez rozwiązanie problemów z egzekwowaniem w ramach systemu poświadczania;
- Obniżenie poziomów limitu cenowego;
- Jak najszybsze i możliwie pełne wdrożenie zakazu UE dotyczącego rosyjskiej ropy i gazu ziemnego w celu pozbawienia Rosji funduszy i przyszłej dźwigni geopolitycznej;
- Zamknięcie luki w przepisach dotyczących rafinacji, która pozwala rosyjskiej ropie trafiać do krajów koalicji w postaci produktów ropopochodnych;
- Nałożenie sankcji na rosyjski sektor energetyczny w szerszym zakresie, w tym na przemysł jądrowy;
- Zakaz świadczenia przez firmy z państw koalicji usług związanych z energią na rzecz Rosji”.
Rosja woli wojnę od rozwoju
Gdyby jednak wojna zakończyła się na przykład w ciągu roku, Rosja i tak będzie miała ogromny problem. Rozgrzaną produkcję na potrzeby wojska można podtrzymywać jeszcze przez jakiś czas, by uzupełnić stracone zapasy, ale jak długo?
A w tej chwili powrót do gospodarczego status quo sprzed lutego 2022 jest trudno do wyobrażenia. Dochody z surowców spadają, kraje UE dokonały szybkiego odwrotu od rosyjskiej ropy i gazu i nie wrócą do niej szybko.
Rosja może polegać na Chinach, ale jest w tej relacji tylko klientem. Putin obiecał Rosjanom poprawę sytuacji materialnej, ale myśli głównie o rosyjskim imperium, nie proponuje swoim obywatelom żadnej wizji naprawy ich życia na następne dekady.
Rosja, największy kraj na świecie z ogromną ilością zasobów naturalnych, poświęca swój potencjał, by marzyć o powrocie do świata z połowy XX wieku. Wojna w Ukrainie obnażyła to, jak nigdy wcześniej podczas ćwierć wieku rządów Putina.