Regina Skibińska, OKO.press, Polska
Szukają migrantów, śledzą aktywistów. Prawicowe antyuchodźcze grupy coraz pewniej czują się granicy polsko-białoruskiej, ale samozwańczym szeryfom przygląda się policja. Niektóre grupy działają tylko w sieci, a mimo to na swoje wirtualne patrole zbierają pieniądze
– Zaczęło się od tego, że ktoś nas fotografował, gdy jedliśmy obiad w jednej z restauracji w Białowieży. Kilka dni później jechaliśmy do osób potrzebujących pomocy humanitarnej, ale nie dotarliśmy na „pina”, czyli do miejsca, w którym mieli przebywać migranci, gdyż zorientowaliśmy się, że szukają nas narodowcy – opowiada Urszula Wolfram, aktywistka udzielająca pomocy humanitarnej osobom przekraczającym zieloną granicę, działająca w Podlaskim Ochotniczym Pogotowiu Humanitarnym.
Narodowcom nie udało się znaleźć ratowników w gęstym lesie, ale ci nie chcieli narażać migrantów na spotkania z ludźmi, którzy w internecie chwalą się poniżaniem złapanych przez siebie osób o ciemnym kolorze skóry, więc wyszli z gęstwiny.
– Na leśnej drodze stały dwa wozy Straży Granicznej i dwa auta cywilne. Obok kręcił się człowiek, który wcześniej robił nam zdjęcia w restauracji. Jedno z aut Straży Granicznej jechało za nami, aż do miejsca, w którym się zatrzymaliśmy na odpoczynek – mówi Urszula Wolfram. – Po raz pierwszy w lesie się bałam. Chodzą za nami ludzie, którzy zarówno nas, jak i migrantów czy uchodźców wzywających pomocy uważają za wrogów Polski i nie wiadomo, do czego są zdolni – dodaje Urszula Wolfram.
Ale czy to oznacza, że SG współpracuje z narodowcami przy wyłapywaniu migrantów w lasach i śledzeniu aktywistów? Straż Graniczna odżegnuje się stanowczo od działań prawicowych grup.
– Straż Graniczna nie patroluje granicy ani nie współpracuje z tymi osobami. Takie grupy nie przekazywały nam również cudzoziemców. Zdarza się natomiast, że cudzoziemcy przekazywani są nam przez przedstawicieli organizacji pozarządowych (np. POPH) lub inne służby – podaje mjr SG Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Nacjonaliści chwalą się łapankami
Co w takim razie dzieje się z migrantami, których wyłapywaniem chwalą narodowcy? Najaktywniejsza w mediach społecznościowych jest Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza, ale informacje o ich działaniach w terenie pełne są sprzeczności.
Inicjatywa kilkakrotnie informowała na Facebooku o przeprowadzonych przez siebie łapankach. I tak 5 sierpnia napisali, że „po patrolu dostajemy informacje o nielegalnym przybyszu, który spaceruje wzdłuż drogi i natychmiast udajemy się we wskazane miejsce. Dziwnym trafem w tym miejscu spotykamy jednego z aktywistów – »człowieka lasu«, z psem tropiącym, który akurat pakował się do samochodu. Następnie zauważamy, że wjeżdża on na zaplecze jednej z białowieskich knajp…”. Drugi z aktywistów zgłosił dwóch uchodźców do Straży Granicznej.
„Pytanie, czy zgłosiliby ich, gdyby nas nie zobaczyli?” – pisze Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza.
Ze strony aktywistów sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
– To była grupa trzech osób, które się zgubiły, rozdzieliły. Akurat tamtędy przejeżdżaliśmy i wszystkie trzy osoby zauważyliśmy na drodze. Dwie osoby były w innym miejscu niż pojedyncza osoba. Wszystkie prosiły o ochronę międzynarodową w Polsce. Wezwaliśmy Policję i SG. Wszystkie trzy osoby zostały ujawnione i z deklaracjami chęci ubiegania się o ochronę w Polsce zostały przewiezione na placówkę, z której wydalono ich na Białoruś – opowiada Urszula Wolfram.
Policja przygląda się narodowcom
„Kolejna obywatelska postawa w celu zapewnienia bezpieczeństwa przed nielegalnymi imigrantami” – to facebookowy wpis Inicjatywy Ochrony Mieszkańców Pogranicza z 29 lipca nad zdjęciem z czterema migrantami leżącymi przy drodze.
Szybko jednak został zdementowany na Twitterze przez Jacka Dobrzyńskiego, rzecznika prasowego MSWIA: „Wczoraj w Hajnówce policjanci ujawnili 4 mężczyzn nielegalnie przebywających na terytorium RP. Nie potrzebowali oni pomocy medycznej. Po zatrzymaniu zostali przekazani funkcjonariuszom z PSG w Białowieży. Żadnego pseudo patrolu tam nie było. Pojawiające się o tym informacje w sieci to fejk”. A podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Białymstoku podaje, że w tej sprawie prowadzone jest postępowanie sprawdzające w trybie art. 307 kodeksu postępowania karnego.
Na tym nie koniec działań policji w sprawie samozwańczych szeryfów pogranicza.
– Komenda Powiatowa Policji w Hajnówce prowadzi postępowania sprawdzające w trybie art. 307 kpk w kierunku art. dotyczące zdarzenia z dnia 25.07.2024 w związku ze złożonym zawiadomieniem (dwójka działaczy inicjatywy miała zatrzymać dwóch migrantów i trzymać ich w pozycji klęczącej do czasu przyjazdu służb – dop. autorki)W trybie art. 307 prowadzone jest również postępowanie dotyczące osoby, która zaczepiła osoby idące po lesie i powiedziała im, że ujmuje imigrantów nielegalnie przebywających na terenie Polski i przekazuje ich Straży Granicznej. Oba postępowania są prowadzone w kierunku czynu z art.189 kk – bezprawnego pozbawienia wolności. Nie spotkaliśmy się z sytuacją przekazywania policjantom osób nielegalnie przebywających na terenie naszego kraju – mówi Tomasz Krupa.
Czemu samozwańczy obrońcy granic nie mogą wyłapywać migrantów, którzy dostali się do Polski poza legalnym przejściem granicznym? Otóż każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku przestępstwa albo wykroczenia lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości. Można to zatem zrobić wtedy, gdy jest się świadkiem przestępstwa albo wykroczenia. A członkowie bojówek, poszukujący migrantów po lasach, nie są świadkami przekroczenia przez nich granicy, oni zatrzymują (o ile to robią) osoby o innym kolorze skóry, co do których podejrzewają, że są w Polsce nielegalnie.
Patrole są, ale jakoby ich nie było
Informacje o patrolach regularnie pojawiają się na stronie Inicjatywy Ochrony Mieszkańców Pogranicza, ale związany z Inicjatywą Dawid Poleszuk w innym miejscu na Facebooku tłumaczy, że „Inicjatywa nic nie robi, nie chodzi po lesie to tylko internetowa strona”. Czym się zatem zajmują? Na moje pytania Inicjatywa odmówiła odpowiedzi.
Na pewno zajmuje się zbieraniem pieniędzy. Dawid Poleszuk otwiera kolejne zrzutki na działania Inicjatywy. Gdy na jednej zbiórce zebrana kwota zbliżała się 50 tys. zł (czyli poziomu, gdzie zrzutka.pl żąda weryfikacji), organizator ją wyłączył i założył nową na ten sam cel.
Sam Dawid Poleszuk, który stoi za Inicjatywą Ochrony Mieszkańców Pogranicza, jest znany z organizowania Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, znany jest również ze sprawy 46 pseudokibiców Jagiellonii, skazanych m.in. za bójki i propagowanie faszyzmu.
Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza nie jest jedyną grupą, szukającą migrantów w Puszczy Białowieskiej. Podobne działania prowadzi Stowarzyszenie Jednostka Strzelecka Hajnówka, które w zorganizowanej przez siebie zrzutce tłumaczy, że „wspomaga służby w wykrywaniu nielegalnych migrantów”, a pieniądze są potrzebne, gdyż „do działań nocnych przy granicy natomiast niezbędny jest sprzęt termowizyjny”.
Stowarzyszenie to pokazuje materiały ze swoich patroli, podaje informacje o migrantach i przemytnikach, ale „sukcesami” się nie chwali, nie podaje też informacji o zgłaszaniu służbom poczynionych przez siebie obserwacji. W mediach społecznościowych wrzuciła natomiast zdjęcia kilku pojazdów „z ogromnej floty przemytników ludzi i pomocników nielegalnej migracji”. Dziwne jest jednak to, że wiedząc, jakimi samochodami poruszają się przemytnicy, samozwańczy obrońcy granic nie zgłosili tego służbom, tylko ograniczyli się do zrobienia zdjęć. Prawdopodobnie zatem sfotografowali auta aktywistów albo przypadkowych osób.
Jednostka Strzelecka Hajnówka organizuje w dniach 22-24 sierpnia razem z kolejną grupą narodowców, Bronimy polskiej granicy, obóz survivalowy dla mężczyzn (na Facebooku są to dwa różne wydarzenia, ale Jednostka Strzelecka Hajnówka odsyła po informacje do obu ugrupowań). To forma rekrutacji do bojówek, o czym pisze wprost w swoim wydarzeniu: „Można dołączyć do nas, ale aby wiedzieć z kim mamy do czynienia, zapraszamy na obóz survivalowy z nami, poznamy się w ten sposób i oddzielimy ziarno od plew”.
Jakie działania planują organizatorzy, skoro tak im zależy na doborze właściwych osób, można się tylko domyślać.