Maria Pankowska, OKO.press, Polska
Portal Goniec ujawnił, że wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak zapłacił za dyplom na słynnym Collegium Humanum. Miał też studiować w podejrzanej placówce powiązanej z prorosyjską siatką aktywistów, o której pisało OKO.press
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak ma na karku prokuraturę w związku z nielegalnym procederem kupowania wykształcenia – wynika z ustaleń Gońca. Wg portalu śledczy dysponują dziś zeznaniami co najmniej czterech osób, które na różnych uczelniach zajmowały się załatwianiem dyplomu studiów wyższych dla Kołodziejczaka.
Polityk, od 2023 roku wiceminister rolnictwa w rządzie Donalda Tuska, miał na początku ubiegłego roku przez znajomego poszukiwać informacji o możliwości ekspresowego zdobycia dyplomu. Wkrótce potem zgłosił się do niego rekruter Collegium Humanum Bernard K.
Kołodziejczak na listę studentów CH miał trafić na początku lutego 2024. Dyplomu nie uzyskał, bo jeszcze w lutym 2024 wokół CH wybuchła głośna afera, a rektor Paweł C. został zatrzymany.
Licencjat Kołodziejczak miał obronić w Wyższej Szkole Nauk Prawnych i Administracji w Wołominie. Także na tę uczelnię rzekomo zaciągnął go Bernard K. Jak ustalił Goniec, mężczyzna zeznał w prokuraturze, że pomagał Kołodziejczakowi skończyć te studia, m.in. pisał za niego prace zaliczeniowe, był też na jego egzaminie licencjackim. Za pomoc miał otrzymać 4 tys. zł.
WSNPiA, a dokładnie
Wyższa Szkoła Nauk Prawnych i Administracji im. Leona Petrażyckiego w Wołominie, to uczelnia, którą opisywaliśmy w OKO.press w czerwcu 2024 roku w kontekście afery wizowej.
Należy do tajemniczej Federacji Uczelni Aglomeracji Warszawskiej (FUAW), skupiającej szkoły widma i zatrudniającej prorosyjskich aktywistów.
Tajemnicza siatka uczelni
Zapytaliśmy ministra Kołodziejczaka, resort rolnictwa oraz FUAW o przebieg jego studiów na WSNPiA, czekamy na odpowiedzi. Kołodziejczak jak dotąd nie odniósł się publicznie do ustaleń Gońca. W rozmowie z portalem zaprzeczył, by studiował na Collegium Humanum.
Udało nam się skontaktować z Tomaszem Jankowskim, który wykładał w WSNPiA. Jankowski to bliski współpracownik oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin Mateusza Piskorskiego (proces ciągnie się od 2018 roku). Wspólnie z Piskorskim prowadzi na YouTube prorosyjski kanał. Sam Piskorski także, jeszcze do niedawna, figurował jako wykładowca w WSNPiA.
W rozmowie telefonicznej Jankowski przypomina sobie, że słyszał o złożeniu przez Kołodziejczaka podania na studia w WSNPiA.
Nie pamięta jednak, by prowadził zajęcia, w których uczestniczył wiceminister, nigdy nie widział go też na żywo. Zaznaczył przy tym, że studia cześciowo odbywały się w trybie zdalnym, stąd nie ma pewności, kto dokładnie brał w nich udział.
Według strony FUAW w WSNPiA można studiować administrację samorządu terytorialnego lub administrację podatkową. Wpisowe wynosi 250 zł. Jankowski przekazał nam, że czesne za pierwszy rok studiów to ok. 4 tys. zł. Studia odbywają się niestacjonarnie, w soboty i niedziele, trwają sześć semestrów (łącznie trzy lata).
O WSNPiA wspominaliśmy w artykule z ubiegłego roku w kontekście dwóch innych uczelni zrzeszonych w FUAW. Placówki te to Wyższa Szkoła Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej im. Z. Glogera w Wołominie oraz Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Stalowej Woli. Prokuratura badała je pod kątem wystawiania osobom z zagranicy fałszywych zaświadczeń na studia.
Przy okazji opisaliśmy podejrzaną działalność FUAW i powiązania tej grupy uczelni ze środowiskiem prorosyjskich aktywistów w Polsce. Zapytaliśmy prokuraturę, czy w śledztwie dotyczącym Michała Kołodziejczaka bada także wątek jego licencjatu z WSNPiA oraz czy generalnie bada działalność FUAW. Czekamy na odpowiedzi.
Kupowanie dyplomów z pomocą „rekruterów”
Z ustaleń Gońca wynika, że kluczową postacią na akademickiej drodze wiceministra Kołodziejczaka był Bernard K., jeden ze stałych „rekruterów” Collegium Humanum.
To K. miał przynieść do rektoratu uczelni teczkę z dokumentami wiceministra oraz dwóch innych osób. Jedna z pracownic relacjonowała, że K. polecił jej koleżance wpisać nazwiska Kołodziejczaka i pozostałej dwójki do elektronicznego systemu Sokrates. I wydał dalsze dyspozycje: wszyscy, w tym Kołodziejczak, mieli otrzymać licencjaty z zarządzania w ekspresowym tempie, w czerwcu, po kilku miesiącach „studiowania”. „Mężczyzna wyjaśnił też, by w ramach rzekomej obrony prac wpisać wszystkim oceny »z głowy«” – czytamy w artykule Piotra Krysiaka.
Goniec informuje, że Kołodziejczak trafił do CH po sześciu semestrach studiów z zarządzania na jednej z uczelni ze Śląska – tej samej co dwie pozostałe osoby, których teczki Bernard K. dostarczył do CH. Zaświadczenie o wcześniejszym studiowaniu na Śląsku – niezbędne, by Kołodziejczak otrzymał dyplom w przyspieszonym trybie – miało jednak zostać sfałszowane. Na ten trop wpadła prokuratura, badająca aferę wokół CH.
Jak pisze Goniec, Bernard K. zorganizował potem Kołodziejczakowi kolejny komplet dokumentów, potrzebnych do szybszego ukończenia studiów w WSNPiA w Wołominie. Następnie wiceminister miał zapisać się na magisterkę na uczelni Pedagogium, której rektorem był Bernard K.
Śledztwo, w którym pojawia się nazwisko Kołodziejczaka, obejmuje obecnie dwóch rekruterów CH, w tym Bernarda K., a także prorektorkę uczelni Iwonę G. oraz rektora Pawła C. Śledczy zarzucają im użycie sfałszowanych dokumentów oraz przyjęcie 15 tys. zł łapówki za wystawienie dyplomów ukończenia licencjatu bez faktycznego odbycia studiów. Wg. prokuratury podejrzani działali w zorganizowanej grupie przestępczej, czyniąc sobie z tego procederu stałe źródło dochodu. Goniec nieoficjalnie ustalił, że prokuratura planuje wniosek do Sejmu o uchylenie immunitetu Michała Kołodziejczaka.
To tylko wycinek dużego śledztwa wokół afery Collegium Humanum, ujawnionej w ubiegłym roku przez „Newsweek”. 68 osób usłyszało w nim łącznie 369 zarzutów dotyczących m.in. wystawiania fałszowanych dyplomów i przyjmowania łapówek. Aferę CH i rosyjskie powiązania tej uczelni opisywała w OKO.press Anna Mierzyńska.